MENTORING TO INWESTYCJA

MENTORING TO INWESTYCJA

MENTORING TO INWESTYCJA

 

RICHARD BRANSON, Z OKAZJI SWOICH 65. URODZIN, ZDECYDOWAŁ SIĘ PODJĄĆ 65 WYZWAŃ, KTÓRE WYMYŚLILI DLA NIEGO INTERNAUCI. MOJĄ UWAGĘ OD RAZU PRZYKUWA WYZWANIE NUMER DZIEWIĘĆ. MILIARDER DEKLARUJE CHĘĆ UDZIELENIA WSPARCIA MŁODEJ OSOBIE NA JEJ DRODZE DO SUKCESU.

 

Wstrzymuję oddech, a moje tęczówki przyjmują kolor dolarowej zieleni. Niestety, prędko nadchodzi rozczarowanie: Branson zaznacza, że nie będzie to pomoc finansowa. Szczęściarą okazuje się dzie więcioletnia Annie, którą – w specjalnym liście adresowanym do dziewczynki – Branson zachęca do działania, choć odbiorcami jego słów moglibyśmy być wszyscy. Przedsiębiorca przekonuje, że werbalizowanie własnych marzeń ma magiczną moc, podkreśla wartość kreatywnego myślenia, a na koniec chwali śmiałość jej prośby o odpowiedź. Rzecz odbywa się na stronie internetowej.

 

Najbogatszy przedsiębiorca globu zatrzymuje na chwilę świat i w zgiełku codzienności pochyla się nad młodym człowiekiem, który przyjmuje jego słowa jako świętą prawdę i obiecuje je niezwłocznie wdrożyć. Czy taki idealny scenariusz ma szansę ziścić się w prawdziwym świecie? Czy tylko najzasobniejsi, których uwiarygadnia rząd zer na (zapewne niejednym) koncie, mogą mówić w ten sposób, żeby prze- klinani przez menadżerów, niepokorni millenialsi, chcieli ich słuchać? I czy w świecie działającym na monety taka pomoc ma jakąkolwiek wartość?

 

Sprzed ekranu komputera przenoszę się myślami do biura jednego z zaprzyjaźnionych start-upów na warszawskiej Saskiej Kępie, w którym odbywa się pierwszy etap rekrutacji programu mentoringowego „Mentors4Starters”. Znad sterty aplikacji, w których ponad stu pięćdziesięciu kandydatów argumentuje swoją chęć współpracy z mentorem, ledwo widać czubki naszych głów. Żywa dyskusja nie pozostawia wątpliwości, że jest to debata mająca na celu wyłonić kilkunastu kandydatów, którzy po udanej rozmowie rekrutacyjnej mają szansę zostać uczestnikami programu. W ramach „Mentors4Star- ters” młody człowiek rozpocznie kilkumiesięczną współpracę z wybranym przedstawicielem polskiej sceny biznesu. Podstawowa znajomość tabliczki mnożenia pozwala szybko obliczyć, że o każde miejsce pojedynek toczy kilkanaście osób. W opisie jasno zaznaczamy, że program ma charakter doradczo-rozwojowy, brak w nim finansowej marchewki. Wracam myślami do ekranu komputera i zastanawiam się, w jaki sposób rozwiać wątpliwość zafrapowanego czytelnika wobec niematerialnych korzyści przed-sięwzięcia…

 

Mentoring to podróż w głąb siebie

 

Sesja mentoringowa nie jest rozmową kwalifikacyjną ani międzypokoleniową dyskusją o problemach rynku pracy. Spotkania z mistrzem to część procesu wdrożenia głębokiej zmiany, która nierzadko urzeczywistnia się pomiędzy sesjami lub długo po ich zakończeniu. „Refleksji do zagrody nie zagonisz” mawiał mój znajomy, chcąc zobrazować niemożność zaplanowania finiszu procesu myślowego. Natomiast bez niej efekty sesji oraz ich trwałość będą podobne do luźnych pogawędek o życiu podczas przerwy na kawę. Nieformalność spotkań nie jest synonimem bezczynności. Mentoring to poszerzanie perspektywy patrzenia na świat i życie młodego człowieka poprzez podsumowanie jego doświadczeń i określenie potencjału. Każda sesja to konfrontacja planów i pragnień, które za nim stoją. Uświadomienie sobie tych ostatnich to nie lada wyzwanie, które sta- nowi nieodzowny fundament współpracy. Warto również ustalić oczekiwane wyniki. Mentoring nie jest procesem liniowym, co wcale nie oznacza, że uczestnicy pozostawiają efekty tego procesu przypadkowi.

 

Podczas wspólnej pracy ucznia i mistrza stykają się ponadprzeciętne potencjały, które dzięki synergii i zaufaniu mają szansę otworzyć się na ocean nowych możliwości. Mentor sprawnie identyfikuje miejsce, w którym znajduje się mentee i szczerze nakreśla punkty krytyczne na świecącej bielą mapie przyszłości. Mając wiedzę o oczekujących na młodego człowieka wyzwaniach, pomoże mu przygotować się na nie i uczynić z nich okazje do nauki. Natomiast świeża perspektywa ucznia zwróci uwagę mistrza na sprawy, których wcześniej nie dostrzegał i nie wykorzystywał. Nieraz jestem świadkiem zdumiewających efektów.

 

Krok w tył

 

Zadaniem mentora jest pomoc w ułożeniu strategii zawodowej mentee. Legendarny trener bejbsola, Yogi Berra, powtarzał, że „przewidywanie jest trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o przyszłość”. Cytat trąci absurdem. Jednak w rzeczywistości odpowiedź na pytanie o powody obecnej sytuacji życiowej wprawia młodego człowieka w zakłopotanie. Zdarza się, że nasze decyzje i podjęte ku ich realizacji kroki pozostają niezrozumiałe dla nas samych. Doświadczony mentor już na początku rozmowy na pewno zapyta młodą osobę o motywy dotychczasowych działań. Nierzadko bywa to przełomową chwilą w myśle- niu o sobie i swojej przyszłości, która pozwala na wyciągniecie dalekosiężnych wniosków. Szczera odpowiedź na pytanie „kim jestem?” jest punktem wyjścia do dalszej pracy nad własnym potencjałem. Jest to pozornie banalna i oczywista kwestia, jednak nierzadko mierzymy się z nią dopiero przyparci do muru przez mentora.

 

Analiza potencjału

 

Rachunek własnych osiągnięć i predyspozycji to pierwsza uczniowska praca domowa. Nie chodzi wcale o szczegółowe studium własnego CV, lecz o uczciwą analizę swojego zachowania w różnych sytuacjach. Dobry mentor umiejętnie wypyta mentee o zadania i działania, które sprawiają mu trudność, jak i o te, które uczeń wykonuje z łatwością. Kluczowa jest szczerość. Kurt Vonnegut w książce „Matka noc” pisał, że „jesteśmy tym, kogo udajemy i dlatego musimy być bardzo ostrożni, kogo udajemy”. Wszyscy mamy nieprawdopodobne tendencje do oszukiwania samych siebie, szczególnie jeśli chodzi o postrzeganie własnej osoby. Podczas takiej analizy najbardziej istotne jest dostrzeżenie swojego prawdziwego potencjału oraz przyznanie się do swoich braków. „Życia nie oszukasz” – mawiał klasyk w komedii „Chłopaki nie płaczą”. Nie jest ważne, jak bardzo będziesz wmawiać sobie i otoczeniu swoje wyimaginowane talenty oraz jak często będziesz wyznaczał sobie nie swoje cele, przyszłość i tak zweryfikuje, czy jesteś uczciwy. Sprawny mentor wykryje fałsz, nawet jeśli uczeń będzie próbował się okłamywać.

 

Konfrontacja planów

 

Dopiero na kanwie analizy potencjału warto zadać pytanie o konkretne kroki w kierunku rozwoju kariery. Mentor spyta mentee o scenariusze na przyszłość: od najbardziej optymistycznego do najczarniejszego.

 

Warto zaobserwować, jakie uczucia wywołuje w nas snucie takich planów. Przedstawiciel dziedziny, w której chcemy się rozwijać, chętnie podzieli się doświadczeniem zdobytym na drodze, którą sam pokonał. Umiejętność uważnego słuchania jest niezbędna, żeby zrobić z tych lekcji użytek i nie musieć popełniać własnych błędów. Czasy się zmieniają. Jednak prawa, którymi rządzi się świat, pozostają uniwersalne. Budowanie relacji międzyludzkich, samorozwój i uważność to sztuka, której zrozumienie zajmuje długie lata. Dzięki sesjom mentoringowym młody człowiek bardziej świadomie spojrzy na otaczający go świat i podejmie decyzje przynoszące oczekiwane efekty.

 

Multiplikacja potencjałów

 

Mentoring wymaga zaufania i ciężkiej pracy obu stron. Proaktywność mentee to podstawa. Młody człowiek staje przed trudnym zadaniem: musi zdobyć się na szczerość wobec samego siebie. Obiektywna ocena jest pierwszym krokiem w celu realizacji marzeń. Mentor na podstawie własnej wiedzy i doświadczeń wnikliwie szacuje możliwości oraz konfrontuje potencjał mentee z jego planami. Pomaga świadomie wdrażać plany i doceniać ich efekty. Mentor wspólnie z mentee udowadnia, że jeden i jeden to więcej niż dwa.

 

Warto jednak pamiętać, że mentoring nie zbawia strapionych dusz, bezczynnie snujących się po świecie. Nie ma jednej recepty na sukces ani leku na frustrację zmierzającą donikąd karierą. Jest natomiast misja dla mentee zmierzenia się z samym sobą i jest rola mentora, żeby skłonić ucznia, aby na jak najwcześniejszym etapie życia świadomie przyjrzał się swojemu potencjałowi…

 

Czuję, że moje myśli ponownie uciekły od ekranu mojego komputera. Tym razem jednak nie na prawy brzeg Wisły. Głową jestem w przyszłości i zastanawiam się, kiedy mi uda się zrealizować moją misję. Misję, której na pewno nie podjęłabym bez obecności mentora w moim życiu. Jej świadomość zapewnia mi poczucie celu i determinację do jego osiągnięcia. Jednocześnie mam nadzieję, że czytelnicy zrozumieli, iż mogą stać się beneficjentami inwestycji wspomnianego Richarda Bransona. Choć, podobnie jak małej Annie, nie przeleje on na ich konta nawet dolara…

 

Tekst Maria Belka

 

Źródło: pracujewlodzi.pl

Komentarze (0)