Za sobą ma studia na Akademii Morskiej i niezliczoną ilość doświadczeń w życiu i pracy ...

Anna Pawłowska - Przez życie trzeba iść pewnym krokiem!

Anna Pawłowska w dziale R&D firmy ABB pracuje od niespełna roku. Za sobą ma studia na Akademii Morskiej i niezliczoną ilość doświadczeń w życiu i pracy na morzu. O tym, jak trafiła do Łodzi, rozmawiała z Martą Matyją.

Marta Matyja: Jaki kierunek wybrałaś na Akademii Morskiej?
Anna Pawłowska: Studiowałam dwa kierunki: logistykę oraz mechatronikę. W czasie praktyk typowo logistycznych zdałam sobie sprawę, że logistyka nie jest tym, co chciałabym robić przez całe życie. Wtedy zdecydowałam się na drugi kierunek. Studia zakończyłam z dyplomem elektroautomatyka okrętowego.

MM: Jak wyglądają studia na tej szczecińskiej uczelni? Z pewnością nie jest to standardowy tok studiów...
AP: Zdecydowanie nie. Studia trwają nie trzy i pół roku, a cztery lata. Dodatkowy semestr przeznaczony jest na odbycie praktyki morskiej, która wymaga spędzenia co najmniej 120 dni na morzu. Ja przeżyłam na statku sześć miesięcy. Mój kontenerowiec miał prawie trzysta metrów długości i płynął do Ameryki Południowej oraz Stanów Zjednoczonych. Początkowo nie byłam zadowolona, że na praktykach upłyną mi całe wakacje, ale teraz z uśmiechem stwierdzam, że było to naprawdę niezapomniane doświadczenie, a z umiejętności, które wtedy nabyłam, korzystam do dziś.

MM: A skąd wzięło się Twoje zainteresowanie tą z pozoru męską branżą?
AP: Tak naprawdę moim pierwszym pomysłem na życie było wojsko. Marzyłam o tym już od wczesnych, dziecięcych lat. Niestety, w czasie meczu piłki ręcznej, przydarzyła się mi kontuzja, która uniemożliwiła mi podjęcie dalszych działań w tym kierunku. Próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości, trafiłam właśnie na Akademię Morską w Szczecinie. I nie żałuję.

MM: Dlaczego w takim razie zdecydowałaś się na pracę w Łodzi? Nie myślałaś o pozostaniu na Pomorzu?
AP: Kiedy już wróciłam z morskiej wyprawy i obroniłam moją pracę inżynierską, opadły emocje i dotarło do mnie, jak ciężkie jest życie na statku. Myślami wracałam jeszcze co prawda do tamtych chwil, ale na bieżąco przeglądałam też różne oferty pracy. Szukałam takiej, która da mi większą stabilizację. Byłam bardzo zadowolona, gdy trafiłam na ofertę firmy ABB. W środowisku morskim jest to wyjątkowo szanowana marka. Miałam dzięki temu poczucie, że nie porzucam swojej pasji i dotychczasowego
życia.  Zaaplikowałam i... dostałam się! Teraz pracuję w dziale R&D Zakładu Silników w Aleksandrowie Łódzkim.

ANNA PAWŁOWSKA ABB

MM: Jakie było Twoje pierwsze wrażenie na temat Łodzi?
AP: Muszę przyznać, że Łódź nie przekonała mnie do siebie w dzieciństwie, kiedy odwiedzałam to miasto z rodzicami. Wtedy mówiłam, że na pewno nie chce tu mieszkać czy pracować, ale jak widać... nigdy nie mów nigdy! Łódź się rozwija i naprawdę kreuje miejsca pracy. Właśnie praca była głównym czynnikiem, który przyciągnął mnie do tego miasta. Tym charakteryzuje się obecnie rynek - ludzie mieszkają tam, gdzie mogą się spełniać i mają satysfakcjonujące ich zajęcie. Staliśmy się mobilni i otwarci na nowe możliwości rozwoju - to dobrze.

MM: W ABB w Aleksandrowie Łódzkim zajmujesz się projektowaniem silników i zza biurka czuwasz nad tym, żeby maszyny działały poprawnie. Nie brakuje Ci kontaktu "z żywym organizmem" - z produkcją i maszynami- tak, jak to było na statku?
AP: Tak, na morzu to była moja codzienność, ale tutaj również zdarza mi się zejść kilka pięter niżej do zakładu produkcyjnego, by na własne oczy zobaczyć proces wytwarzania silników. Na szczęście wszystko, co związane z moją pracą, znajduje się na miejscu. Bardzo podoba mi się to, że w razie potrzeby, można zejść i skontrolować sytuację na bieżąco. To również dobra okazja do poznania ludzi, którzy pracują przy konkretnym projekcie.

MM: Nie tęsknisz jeszcze trochę za życiem na morzu?
AP: Pewnie zawsze będę za tym tęsknić, bo to zupełnie inne życie. Do dziś wspominam święta, które spędziłam na statku razem z czterema innymi Polakami, a naszym kucharzem był Kiribat. Wspólnie ulepiliśmy pierogi i przygotowaliśmy uroczystą kolację. Kiedy nadeszła pora świętowania, wysiadło zasilanie. Sami musieliśmy sprawdzić, co się stało i naprawić tę usterkę. Takie historie budują ducha zespołu i uczą, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, których w życiu zawodowym nie brakuje.

MM: Czy w latach studenckich brałaś udział w jakichś zespołowych inicjatywach?
AP: Moim hobby zawsze był sport. Należałam do AZS-u, gdzie czynnie udzielałam się w sekcji wioślarstwa. Pasją do tej dyscypliny zaraziłam się oczywiście będąc w Szczecinie. Brałam udział w różnych zgrupowaniach oraz Akademickich Mistrzostwach Polski. Teraz bardzo dużo biegam i biorę udział w biegowych imprezach. Jedną z ciekawszych, tutejszych inicjatyw, był Bieg na Sześć Łap. To wyjątkowa akcja charytatywna, która polega pokonaniu dystansu dziesięciu kilometrów razem z jednym z psów ze schroniska. Brałam też udział w Runmagedonie, a także przebiegłam mój pierwszy w życiu półmaraton. Teraz z moją drużyną z ABB przygotowujemy się do startu w Łódź Business Run.

MM: Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?
AP: Jest jeszcze wiele rzeczy, których muszę się nauczyć w zawodzie elektryka. Porównując Politechnikę Łódzką oraz Akademię Morską muszę powiedzieć, że jest widoczna różnica. Politechnika kładzie nacisk na część teoretyczną, natomiast w Szczecinie mocny punktem moich studiów była praktyka. W miarę upływu czasu spędzonego w ABB zauważam jednak, że rzeczy, które na początku sprawiały mi trudność, powoli stają się dla mnie codziennością. Nie zamierzam jednak na tym poprzestać i planuję wciąć doskonalić się w tej dziedzinie.

MM: Jakie masz rady dla studentów, którzy zaczynają planować swoją ścieżkę kariery?
AP: Przede wszystkim trzeba odważnie iść przez życie i nie bać się obierać różnych kierunków rozwoju. Warto angażować się w różne inicjatywy i oczywiście praktyki, bo jest to świetna okazja do sprawdzenia, czy nasze studia na pewno dadzą nam zawód, który chcemy wykonywać w przyszłości. Czasem trzeba podejmować ryzyko, przełamywać własne słabości. Praca w firmie ABB jest moją pierwszą pracą zawodową, dlatego też miałam wiele obaw i pierwsze dni czy tygodnie były dla mnie na pewno trochę przerażające. Na szczęście już dziś mogę zaobserwować, jak duży postęp zrobiłam i wyznaczyć sobie kolejne cele.