WSZYSCY JESTEŚMY (LUB BĘDZIEMY) INFORMATYKAMI

WSZYSCY JESTEŚMY (LUB BĘDZIEMY) INFORMATYKAMI

marek gajowniczek

WSZYSCY JESTEŚMY (LUB BĘDZIEMY) INFORMATYKAMI – WIEDZA, ROZWÓJ I BIZNES

Z perspektywy inwestora, miasto to wydolny lub kulejący organizm, którego funkcjonowanie można ocenić pozytywnie tylko wówczas, gdy spełnia ono swoje zadania wobec nieustannie rozwijającego się biznesu. O tym, jak wypada Łódź w biznesowym i akademickim rankingu miast, co zrobić, by świadomie wejść na rynek, jak odnaleźć się w interdyscyplinarnej rzeczywistości oraz w jakim kierunku może rozwinąć się w przyszłości branża informatyczna, rozmawiamy z dr inż. Markiem Gajowniczkiem, dyrektorem polskiego oddziału Commerz Systems.

 

Commerz Systems działa już od 10 lat. To z pewnością dobry moment na podsumowanie działalności, ale chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o początkach, odsłaniając kulisy Państwa decyzji. Co sprawiło, że swoje biznesowe losy związali Państwo właśnie z Łodzią?

Firma Commerz Systems powstała w 2008 roku z połączenia dwóch spółek informatycznych, które przez wiele lat świadczyły usługi w obszarach zarządzania i rozwoju IT dla Commerzbanku, jednego z największych niemieckich i europejskich banków. Dynamiczny rozwój firmy i zmiana modelu biznesowego sprawiły, że firma zaczęła otwierać swoje zagraniczne oddziały. Była to decyzja korporacyjna, by budować zespoły informatyków pracujących dla Commerzbanku poza Niemcami. Pierwszy oddział powstał w czeskiej Pradze w 2015 roku. Po analizie kolejnych rynków wybór padł na Polskę. Z uwagi, iż w Łodzi istniały już inne firmy z grupy i oddział Commerzbanku, decyzja o lokalizacji w mieście była oczywista. Początkowo zespół informatyków powstał przy jednej z tych firm. Dosyć szybko zapadła jednak decyzja, by usługi IT prowadzić pod wspólnym szyldem Commerz Systems, stąd w sierpniu 2017 roku rozpoczął działalność łódzki oddział. Bazowaliśmy wtedy na 70 przejętych pracownikach i zaczęliśmy własny rozwój. Po nieco ponad roku jest to już prawie 200 osób, a do 2020 roku planujemy zatrudniać w Polsce około 550 osób.

 

Jakie warunki musi spełniać dobrze zaplanowana inwestycja i jak należy przygotować się do ekspansji na zupełnie nowy rynek?

Być może zabrzmi to banalnie, ale na początku należy sobie odpowiedzieć na pytanie, po co w ogóle chce się na ten rynek wejść. Jasno zdefiniowany cel znacznie ułatwia poszukiwanie informacji potrzebnych do właściwego rozpoznania rynku. Trzeba się dowiedzieć, co w danym kraju jest istotne dla prowadzenia biznesu, a także na ile jesteśmy otwarci na zaakceptowanie obcych czynników kulturowych, odróżniających go od naszych rodzimych standardów. Ważne jest, by szukać tego, co połączy możliwości organizacji inwestującej z ofertą miejsca, w którym planujemy działać. W przypadku naszej inwestycji w Łodzi była to synergia dużej i stabilnej organizacji z ofertą miasta, rozwiniętą kulturą branży IT oraz potencjałem akademickim i wykształconą kadrą specjalistów.

 

Czym dokładnie zajmuje się łódzkie centrum Państwa firmy i jakie perspektywy oferuje młodym ludziom?

Nasza rola to utrzymanie, rozwój i projektowanie aplikacji potrzebnych w codziennej pracy banku. Ich liczba stale rośnie. Są to chociażby aplikacje do przetwarzania dokumentów z wersji papierowej na elektroniczną w możliwie najbardziej zautomatyzowany sposób. Dzięki temu można z nich pozyskiwać dane, które przydatne są innym aplikacjom służącym na przykład do oceny ryzyka kredytowego, raportowania czy też planowania ilości gotówki, jaka ma się znaleźć w poszczególnych bankomatach. Dla młodych osób, które dołączają do naszego zespołu oznacza to szansę na to, by dowiedzieć się jak funkcjonuje system informatyczny oraz jakie mechanizmy i procesy kierują potężną organizacją finansową przetwarzająca ogromne ilości danych. Należy pamiętać, że z naszych usług korzysta 49 tysięcy pracowników banku w 50 krajach, by móc świadczyć lepsze usługi milionom swoich klientów.

 

Jakie cechy i umiejętności zdają egzamin w Państwa firmie? Czy udało się Państwu stworzyć pewien roboczy, oczywiście nie do końca doskonały, model kandydata idealnego?

Nie próbujemy tworzyć profilu idealnego kandydata. W dzisiejszym, szybko zmieniającym się świecie, tracą na znaczeniu cechy przypisane do danej branży. Świadczymy bardzo szeroki wachlarz usług więc niemożliwe jest ustalenie szczegółowych kompetencji idealnego kandydata, który pasowałby do wszystkich obecnych i przyszłych stanowisk. Znacznie bardziej liczą się tak zwane cechy uniwersalne, jak umiejętność komunikacji, współpracy i uczenia się. W dużych organizacjach niezwykle istotne jest, by dzielić się efektami swojej pracy z innymi członkami zespołu i jednocześnie mieć zaufanie, że oni również dostarczą na czas swój wkład i że będzie on odpowiedniej jakości.

 

Czy Łódź zaskoczyła Pana pod jakimś względem jako inwestora? Jak ocenia Pan programy wsparcia, które miasto oferuje?

Powiem nieco przewrotnie, ale duże koncerny bankowe muszą sobie radzić same. Nie zgłaszaliśmy się po takie wsparcie i nie zostało nam ono zaoferowane. Decyzje o lokalizacji inwestycji nie zawsze są uzależnione od tego, czy miasto proponuje jakieś zniżki bądź ulgi. Dla nas lokalizacja w Łodzi była kontynuacją wcześniejszych działań grupy. To już dużo mówi o mieście, bo przecież jako grupa rozwijamy się tutaj, a nie uciekamy z niego.

 

Jak, z pańskiej perspektywy, mogą wyglądać najbliższe lata biznesowego rozwoju Łodzi?

Kilka lat temu twierdziłem, że Łódź dostała swoje 15 minut jeśli chodzi o rozwój branży IT. Udało się w krótkim czasie pozyskać kilka dużych firm. Jednocześnie przekonaliśmy władze uczelni do rozmów z ich przedstawicielami, by lepiej dopasować profil absolwentów do wymagań rynku. To się w pewnym stopniu udało, bo wspólne inicjatywy zaowocowały chociażby powołaniem klastra ICT czy też corocznym Łódzkim Testem IT. Dlatego po kilku latach uważam, że ta szansa nadal jest. Dzisiaj stoimy jednak przed innymi wyzwaniami, podobnie z resztą jak inne duże polskie miasta. Największy z nich to brak rąk do pracy. Szczęśliwie Łódź należy do tych ośrodków, które dostarczają największą liczbę adeptów informatyki. Wierzymy, że długofalowo uda się rozwiązać i ten problem, ale na ten moment bariery wzrostu są poważne.

 

Jak ocenia Pan poziom wiedzy i umiejętności absolwentów łódzkich uczelni, którzy trafiają do łódzkiego centrum Commerz Systems?

Można powiedzieć, że średni poziom powoli się podnosi. Niemniej jednak największym minusem jest fakt, że absolwenci bardzo różnią się od siebie poziomem zdobytej wiedzy. Są wśród nich perełki, ale nie brakuje i takich, którzy nie powinni uzyskać dyplomu ukończenia studiów. Dyplom nie zawsze jest dziś swoistym certyfikatem potwierdzającym wiedzę, choć powinien nim być. Tym samym podczas rozmów kwalifikacyjnych nadal musimy sprawdzać i weryfikować, co kandydat naprawdę potrafi z zakresu IT, choć powinniśmy skupiać się na tym, czy pasuje do firmy i jakie są jego oczekiwania.

 

Czy według Pana Łódź jest dobrym miastem dla międzynarodowych firm, by lokować tu swoje oddziały?

Myśląc o tym, czy jest dobrym miastem do inwestycji dla międzynarodowych firm należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest dobrym miejscem dla tych, którzy mają tutaj przyjeżdżać. O ile baza hotelowa i oferta kulturalna Łodzi znacznie się poprawiły, to ciągle ogromnym problemem jest kwestia komunikacyjna. Lotnisko w Łodzi praktycznie nie ma oferty dla biznesu, a na Okęcie brakuje szybkiego, bezpośredniego pociągu. Mamy co prawda autostradę do Warszawy, ale nie ma dnia, by nie była ona zakorkowana bądź zablokowana. Kwestia dobrych połączeń, a właściwie ich braku, z pewnością nie sprzyja rozwojowi.

 

Co, z pańskiej perspektywy, wyróżnia Łódź na tle innych miast w Polsce?

Wyróżnikiem Łodzi jest panująca w tutejszych firmach atmosfera i nastawienie do pracy, które sprzyja budowaniu tak zwanej kultury work-life balance. W ujęciu długofalowym to bardzo korzystne dla prowadzenia biznesu. Na rynku brakuje pracowników, więc jeśli dodatkowo szybko się oni wypalają, to brakować będzie ich jeszcze więcej. Tymczasem w Łodzi nie ma takiego wyścigu jak w innych miastach, szczególnie w Warszawie. To chyba efekt tego, że rozwój informatyki w Łodzi kształtowały łódzkie firmy, które na dodatek z czasem zaczęły mieć wiele wspólnego ze skandynawskimi partnerami. Powszechnie wiadomo, że w Skandynawii odpowiednie wyważenie między pracą a życiem osobistym jest bardzo ważne i nasze firmy też to naturalnie przejmowały. Tutaj nie było takich typowych amerykańskich korporacji IT nastawionych na konkurencyjność i indywidualny sukces.

 

Czy według Pana decyzja o studiowaniu na kierunkach takich jak informatyka może otworzyć przyszłemu absolwentowi wiele drzwi do dalszej kariery?

Informatyka ma coraz szersze zastosowanie w naszym życiu, ale jest tylko narzędziem. Każdy z nas w coraz większym stopniu staje się informatykiem na co dzień. Informatyka przenika się nieustannie z innymi dziedzinami wiedzy. Czy konstruktor inteligentnych lodówek, które same będą dobierały temperaturę do zawartości, powinien być bardziej informatykiem, czy technologiem żywności? Musimy działać interdyscyplinarnie, nie zamykać się tylko w jednej specjalizacji. Dlatego uważam, że nie wykorzystaliśmy możliwości, jakie daje system boloński, w którym można łączyć różne kierunki w ramach studiów. Owszem, zawsze będzie potrzebna grupa ścisłych informatyków, specjalistów tworzących „klocki” do budowania złożonych systemów, ale każdy z nas będzie, i to wcale w nie tak dalekiej przyszłości, samodzielnie układał te klocki, by stworzyć rozwiązanie dla danej branży.

 

Jakie inwestycje i nawiązane współprace uznają Państwo za flagowe i najważniejsze dla dotychczasowej działalności Commerz Systems?

Ciężko mówić póki co o spektakularnych inwestycjach, ponieważ działamy w Łodzi dopiero od nieco ponad roku. Bardzo ważne natomiast są dla nas kwestie edukacji. Chcemy i będziemy współpracować ze szkołami wyższymi, ale nie tylko z nimi. Wierzymy, że przyniesie to korzyści dla obydwu stron. My, dzięki lepiej przygotowanym absolwentom, będziemy rozwijać się szybciej, a szkoły podniosą poziom kształcenia, by być bliżej potrzeb rynku, a przez to znacznie zyskać na konkurencyjności.

 

Jak określiłby Pan zależność pomiędzy nowoczesnymi technologiami a rozwojem bankowości? Czy zrozumienie kierunków zmian, które obiera świat, jest kluczem do efektywniejszej pracy nad projektami firmy?

Obecnie wiele firm reprezentujących tak zwane przemysły tradycyjne staje się organizacjami technologicznymi. Bank to przecież nadal instytucja, której powierzamy pieniądze, a ona nimi obraca, będąc jednocześnie potężną firmą informatyczną. Technologie IT pomagają bowiem w podejmowaniu decyzji, przetwarzaniu danych, planowaniu. Musimy rozumieć te zmiany, bo jesteśmy ich częścią. Czasami oznacza to podpatrywanie innych, a czasami sami musimy być kreatorami tych zmian, by odpowiadać na potrzeby klientów.

 

W jakim kierunku Commerz Systems chciałoby rozwijać się zatem w przyszłości?

Rozwój Commerz Systems jest nierozerwalnie związany z trendami w nowoczesnej bankowości. Znacznie szerzej zamierzamy wykorzystywać technologie informatyczne w obszarze Big Data, bezpiecznego wykorzystania chmury czy też Blockchain.

 

Biogram:

Dr inż. Marek Gajowniczek jest związany z branżą informatyczną i projektowaniem oprogramowania od ponad 30 lat. Karierę zawodową rozpoczął jako pracownik naukowy w Instytucie Automatyki Politechniki Łódzkiej, gdzie uzyskał tytuł doktora nauk technicznych. Równolegle z pracą naukową współpracował z firmami informatycznymi, m.in. Aplikom 2001 i Autodesk. W okresie od 1996 do 2015 roku był związany zawodowo z grupą Ericpol, gdzie pełnił różne funkcje zarządcze. Od momentu powstania ICT Polska Centralna Klaster w 2012 roku do 2017 roku był przewodniczącym zespołu zadaniowego ds. kształcenia. Od stycznia 2016 roku do lipca 2017 roku był członkiem Zarządu i Dyrektorem Zarządzającym CERI International odpowiedzialnym za centrum ITech zajmującym się projektowaniem i zarządzaniem aplikacjami i systemami informatycznymi. Od 1 sierpnia 2017 roku pełni funkcję dyrektora polskiego oddziału Commerz Systems.

 

Komentarze (0)