Zawodowa przewrotność losu

Zawodowa przewrotność losu

Paulina Genszczak

Zawodowa przewrotność losu

Paulina Genszczak - HR Business Partner w Centrum Usług Wspólnych firmy Barry Callebaut – zdradza: „Zmian nie należy się bać, ale warto je dobrze rozważyć. Trzeba słuchać siebie, oceniać swoje predyspozycje i nie marnować czasu, kiedy czujemy że coś nie budzi w nas tej iskry pasji i zainteresowania”. Rozmawiamy z nią o m.in. o tym, jak odnaleźć swoje zawodowe przeznaczenie!

 

Ukończyła Pani studia na kierunku pedagogika wczesnoszkolna. Czy w obecnej pracy zawodowej udaje się jednak wykorzystywać kompetencje, które uzyskała Pani podczas kształcenia (w obrębie na przykład psychologii)?

Dawniej byłam przekonana, że moje wykształcenie wyższe ma niewiele wspólnego z kierunkiem, jaki obrała moja kariera zawodowa. Jednak z biegiem czasu zaczęłam sobie uświadamiać, jak wiele zawdzięczam mojemu wykształceniu.

Wiedza psychologiczna, której elementy poznałam na studiach, związana z: interpretacją zachowań, zrozumieniem mechanizmów ludzkich reakcji czy też dokładne poznanie stylów komunikacji – dały mi merytoryczną bazę umiejętności interpersonalnych, które wykorzystuję w mojej pracy na co dzień. Wbrew pozorom: sposób myślenia człowieka dorosłego i człowieka młodego jest bardzo podobny.

 

Jak można zachęcić studentów, by nie bali się zmian, jeśli w trakcie studiów odkryją, że chcieliby zajmować się czymś zupełnie innym?

Moment wyboru studiów nie jest łatwym czasem. Można powiedzieć, że wybór kierunku kształcenia to jedna z pierwszych dorosłych decyzji w życiu młodego człowieka. Ja sama mocno wahałam się, w którą stronę chcę się rozwijać po zakończeniu liceum. Miałam predyspozycje zarówno humanistyczne, jak i osiągnięcia matematyczne. Matematyka była zawsze dziedziną bliską mojemu sercu. Jestem osobą precyzyjną, poukładaną i myślącą w sposób logiczny.

Za pierwszym razem przy rekrutacji na uczelnię wyższą zadecydował za mnie, poniekąd, los. Nie udało mi się dostać na kierunek Pedagogiki Specjalnej na Uniwersytecie Łódzkim, a rozpoczęłam naukę na kierunku Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej. Niestety już po pierwszym semestrze wiedziałam, że to nie jest to: nie miałam problemu z przyswojeniem wiedzy, ale nie sprawiało mi to wiele przyjemności, nie budziło we mnie ciekawości, chodziłam na zajęcia z poczucia obowiązku.

Czy bałam się zmiany? Nie, wręcz przeciwnie! Czułam, że będzie to dla mnie ulga i dobra decyzja. Gdybym za wszelką cenę kontynuowała naukę na kierunku Inżynierii Procesowej, która nie budziła we mnie pasji, pod koniec studiów byłabym wypalona i sfrustrowana.

Wiedziałam, że nie mogę stracić więcej czasu. Dodatkowo posiadając bliskie mi koleżanki na kierunku Pedagogiki Specjalnej zrozumiałam, że to również nie jest obszar dla mnie i w ten sposób, w kolejnym roku akademickim, rozpoczęłam naukę na kierunku Pedagogiki Wczesnoszkolnej.

Zmian nie należy się bać, ale warto je dobrze rozważyć. Trzeba słuchać siebie, oceniać swoje predyspozycje i nie marnować czasu, kiedy czujemy że coś nie budzi w nas tej iskry pasji i zainteresowania.

 

Co pomogło odkryć Pani zawodowe pasje?

Można powiedzieć, że przewrotność losu. Przyznam szczerze, że na początku byłam pewna, iż moją karierę będę wiązała właśnie z pedagogiką wczesnoszkolną. Realizowałam się na tym kierunku studiów, co potwierdzały też osiągane na uczelni wyniki.

Brałam udział w wolontariatach, realizowałam praktyki studenckie w placówkach przedszkolnych, szkolnych. Ponieważ mój kierunek związany był również z metodyką nauki języka angielskiego, na czwartym roku moich studiów zajęłam się udzielaniem dodatkowych korepetycji z języka angielskiego – zajęcia skierowane były do dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym.

Udzielając takich korepetycji trafiłam na dziewczynkę niezwykle negatywnie nastawioną do nauki, wręcz niemiłą, niegrzeczną. Szukając przyczyny takiego zachowania, okazało się, iż to dziecko najzwyczajniej w świecie (poprzez zachowanie negatywne) próbowało zwrócić na siebie uwagę swoich mocno zapracowanych rodziców.

Próbowałam podjąć dialog z rodzicami, aby wspólnie wypracować sposób na stworzenie dobrych i fajnych warunków do nauki i rozwoju ich pociechy. Niestety moje słowa zostały w pełni zignorowane, a temat „zamieciony pod dywan”. Ta sytuacja uświadomiła mi, że o ile kocham pracę z dziećmi, to moje najlepsze przygotowanie merytoryczne nie pomoże, jeżeli pojawią się dysfunkcje w rodzinie. To mocno podcięło mi skrzydła i skłoniło do refleksji – czy będę w stanie z pasją pracować jako pedagog i godzić się z tym brakiem sprawczości.

W niedługim czasie, porzuciłam korepetycje na rzecz pracy w pierwszej większej „korporacji” w regionie łódzkim. Byłam niezwykle szczęśliwa, choć stanowisko mogłoby się wydawać mało atrakcyjne – archiwistka – to jednak w czasach rynku pracodawcy otrzymanie takiej szansy w dużej, międzynarodowej firmie było nie lada wydarzeniem.

Z roli archiwistki po kilku miesiącach awansowałam na rolę asystentki działu. Na tym samym piętrze, na którym pracowałam, swój gabinet posiadał zespół HR. Ponieważ zespół ten nie posiadał asystenta chętnie im pomagałam. Tworzyłam tabele czasu pracy dla pracowników, zaczęłam poznawać kodeks prawa pracy, pomagałam w organizowaniu wydarzeń firmowych i właśnie dzięki temu po pewnym czasie rozpoczęłam pracę w dziale HR.

 

Za co najbardziej lubi Pani swoją obecną pracę?     

Jest to dla mnie trudne pytanie: uwielbiam moją pracę, ogromnie się realizuję w swojej obecnej roli i trudno jest mi wyodrębnić tylko jeden obszar. Uwielbiam procesy HR’owe: proces oceny, matrycy kompetencji, przeglądu talentów, badania zaangażowania wśród pracowników.

To za co ogromnie szanuję moja rolę to realny wpływ na to co dzieje się w organizacji: możliwość pomocy pracownikowi, czy managerowi. Posiadanie pewnego rodzaju sprawczości, możliwość wspierania innych i budowania wspólnie fajnej i mocnej organizacji.

 

Z jakimi wyzwaniami mierzy się Pani na co dzień?

Z mojej perspektywy wyzwaniami są dla mnie te sytuacje, które ja osobiście mocno przeżywam. To są te momenty kiedy orientuję się, że nie mogę pomóc albo nie ma dobrego wyjścia z sytuacji, lub gdy trzeba zakomunikować niepopularne decyzje w organizacji.

W poprzedniej pracy doświadczyłam np. zwolnień grupowych – była to decyzja zarządu, którą z biznesowego punktu widzenia rozumiałam, ale wiązała się z ludzkimi dramatami. Te sytuacje sporo mnie kosztują, zawsze myślę o drugim człowieku w sposób empatyczny.

Niemniej jednak muszę być profesjonalna i nie zawsze mogę pozwolić sobie na okazywanie na zewnątrz tego co czuję w środku. W momencie trudnych, przykrych decyzji praca w HR jest wyzwaniem.

 

Jakie predyspozycje powinna posiadać osoba, która chciałaby rozwijać swoją karierę w sektorze HR?

Z pewnością taka osoba powinna cechować się otwartością na drugiego człowieka, wysokimi zdolnościami w zakresie komunikacji interpersonalnej, mocnymi podstawami z wiedzy w zakresie ZZL (chociażby z zakresu prawa pracy).

Dodatkowo w obszarze HR niezwykle ważne jest opanowanie, konsekwencja, zdolność do podejmowania decyzji. Aby rozwijać się, niezależnie od działu w jakim pracujemy, czy stanowiska - powinna nas charakteryzować ciekawość i otwartość na zmiany.

 

Jak najlepiej można według Pani zadbać o równowagę pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym?

Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że praca jest moją pasją. Z tego powodu w przeszłości łatwo zacierałam granice pomiędzy pracą, a czasem wolnym. Potrafiłam zjawiać się w domu wieczorem i to tylko po to, żeby coś zjeść i pójść spać. Spędzałam w biurze długie godziny, co w zasadzie zupełnie mi nie przeszkadzało! Kluczem jest posiadanie innych pasji, które pozwalają na chwilę oderwać się od zawodowej codzienności i dają nam satysfakcję.

Potrzebę, a może bardziej chęć wyznaczenia granic pomiędzy moim czasem prywatnym, a zawodowym pomógł mi wyznaczyć mój partner.  Jest moim oparciem, świetnie się dogadujemy i uwielbiamy spędzać razem czas. Dodatkowo zaszczepił we mnie moje drugie (po pracy) hobby jakim są: motocykle. W pierwszym sezonie motocyklowym siedziałam na miejscu pasażera, a w drugim sezonie motocyklowym wiedziałam, że nie chcę już więcej jeździć na tzw. plecak.

Tak właśnie się stało, teraz na swoich motorach przemierzamy wspólnie Polskę. Uwielbiamy planować kolejne trasy i odwiedzać nowe miasta. Jazda na motorze pozwala mi złapać oddech, równocześnie daje ogromnego kopa energii, pozwala się też zrelaksować i oderwać od tematów zawodowych, jestem tylko ja i droga, nic więcej.

 

Co daje Pani praca w Barry Callebaut?

To, co cenię sobie w Barry Callebaut to dynamika i rozwój, kierunek w którym podąża ta firma. W Barry Callebaut nie jesteśmy do końca typową korporacją, oczywiście posiadamy regulaminy, czy procedury – ale jednocześnie jest tu dużo miejsca na elastyczność. To firma, która pozwala ci na wdrażanie, na planowanie, na kształtowanie procesów.

I masz na to realny wpływ, daje autonomię i nie zabija kreatywności. Osobiście lubię szybkie tempo pracy, to mi odpowiada. Wyzwania pozwalają mi się organizować i dają poczucie ogromnej satysfakcji.

Dodatkowo fantastyczny jest sam produkt firmy - czekolada. Barry Callebaut przywiązuje ogromną wagę do ludzi, do ochrony środowiska. Ta firma nie boi się śmiałych rozwiązań jak plan zrównoważonej uprawy kakao w ramach programu Forever Chocolate. Jestem dumna z wartości, jakie wytycza firma, dla której pracuję. 

 

Pani kariera rozwija się niezwykle dynamicznie. Gdzie widzi siebie Pani za kilka lat?

To moje „ulubione” pytanie rekrutacyjne. W Barry Callebaut wolimy rozmawiać o najbliższych „kamieniach milowych”. Moimi najbliższymi celami jest to, aby zespół HR, którym zarządzam, dalej tak świetnie się rozwijał.

Chciałabym, aby mój zespół był prawdziwą opoką dla naszego SSC, był przykładem dla zespołów w pozostałych jednostkach Barry Callebaut. Dodatkowo bardzo dobrze czuje się w prowadzeniu szkoleń bądź coachingu ten obszar chciałabym rozwinąć jeszcze bardziej i dążyć do jak największego profesjonalizmu.

Za kilka, kilkanaście lat nadal widzę się w HR, to moja prawdziwa pasja i każdemu życzę, aby znalazł taki obszar dla siebie!

 

Komentarze (0)