29-letni adwokat z Łodzi, swoje pierwsze kroki do sukcesu postawił już w czasach szkolnych.

PIOTR OWCZAREK Prawo do sukcesu

 
Sukces rządzi się swoimi niepodważalnymi prawami. Jeśli masz jasno wyznaczony, zgodny z Twoimi przekonaniami i wartościami cel, oraz podejmujesz stosowne działania przybliżające Cię do niego, wyrok może być tylko jeden: osiągniesz to, co sobie zamierzyłeś! Piotr Owczarek, 29-letni adwokat z Łodzi, swoje pierwsze kroki do sukcesu postawił już w czasach szkolnych. Nikogo nie powinno więc dziwić, że już od kilku lat jest wspólnikiem kancelarii o silnej pozycji na łódzkim rynku usług prawniczych.
 

Weronika Chodorek: Często zdarza się, że osoby wykonujące zawody prawnicze czy medyczne, już od małego dziecka wiedzą, że właśnie tak potoczy się ich kariera zawodowa. Jak było w Pana przypadku?

Piotr Owczarek: Nie powiedziałbym, że to, że zostanę prawnikiem, wiedziałem już od dziecka, choć rzeczywiście tak się składa, że ten zawód był obecny w moim życiu od zawsze. Oboje moich rodziców są lub byli adwokatami, jednak ja nie od razu wiedziałem, że chcę robić to samo. Nie odczułem również żadnego nacisku ze strony mamy i taty, abym poszedł w ich stronę. Wręcz przeciwnie – dali mi pełną swobodę wyboru. Niemniej jednak, prawdobodobnie poprzez śledzenie ich kariery i fakt, że oboje są dla mnie wzorami do naśladowania, dołączyłem do grona adwokackiego w naszej rodzinie.

 

WCh: To dobra lekcja dla wszystkich rodziców – dzieci mają to do siebie, że są bardzo przekorne. Może gdyby Pana rodzice za mocno sugerowali wybór prawa, nie siedzielibyśmy teraz w Pana gabinecie!

PO: Swoboda w dokonywaniu wyborów to cenny dar, jaki dziecko może dostać od swoich rodziców.

 

WCh: Czy okres liceum był już tym momentem, w którym wiedział Pan, że do matury będzie się Pan przygotowywał z tych przedmiotów, które umożliwiłyby dostanie się na studia prawnicze?

PO: Tak, już na etapie liceum myślałem o prawie jako o swoim przyszłym kierunku studiów. Zresztą w związku z tym wybrałem III LO w Łodzi, które słynie z kształcenia humanistów. Co więcej, przypadkowo – bądź nie – mój tata też chodził do tego liceum. Historia znowu zatoczyła koło. Poszedłem do tej szkoły z myślą o przedmiotach humanistycznych, których zdanie na dobrym poziomie umożliwiłoby mi dostanie się na prawo.

 

piotr owczarek łódź

 

WCh: Co roku mnóstwo kandydatów nie dostaje się na swoje wymarzone studia prawnicze. Było ciężko, czy udało się to Panu bez problemów?

PO: Udało się za pierwszym razem, natomiast wymagało to ode mnie oczywiście trochę pracy - jak każdy ambitny licealista przygotowywałem się do matury. Aby dostać się na Uniwersytet Łódzki na kiernek prawo, wystarczało zdać maturę na odpowiednim poziomie. Jednak na przykład na Uniwersytet Jagielloński należało dodatkowo zdać egzamin wstępny. Do Krakowa również aplikowałem - bardziej z ciekawości i chęci sprawdzenia się, jednak gdzieś podświadomie rozważając studia na tamtejszym Uniwersytecie. Tam także się dostałem, ale ostatecznie zostałem w Łodzi. W kontekście późniejszych zdarzeń jestem z tej decyzji bardzo zadowolony.

 

WCh: Jak było na studiach? Czy z każdym kolejnym rokiem przekonywał się Pan, że był to dobry wybór?

PO: W żadnym momencie tych studiów nie zwątpiłem, że była to trafna decyzja. Studia jak to przeważnie bywa, oprócz waloru naukowego, były także świetnym czasem na zawiązywanie przyjaźni i zdobywanie różnych doświadczeń życiowych. Te doświadczenia i zawarte więzi poskutkowały w przyszłości założeniem kancelarii – z obojgiem moich wspólników studiowaliśmy na jednym roku. Był to także okres, który poświęciliśmy na wymianę zagraniczną. W ramach programu Erasmus, razem z jednym z moich obecnych wspólników, byliśmy w Niemczech na Uniwersytecie w Kolonii. Uczyliśmy się prawa niemieckiego, poznawaliśmy tamtejszy system prawny i porównywaliśmy go do polskiego. Zdobywaliśmy doświadczenie, poszerzaliśmy swoje horyzonty i czyniliśmy przemyślenia, które uznaję za cenne również dzisiaj. A przede wszystkim szlifowaliśmy języki obce, których znajomość wyznaczyła naszą ścieżkę kariery zawodowej. Kancelaria, którą założyliśmy, oprócz polskich klientów, nastawiona jest także na klientów zagranicznych.

 

WCh: Nie kusiło Pana, żeby zostać za granicą?

PO: W przypadku zawodów prawniczych nie jest to takie proste. Często zdarza się, że młode osoby rozważają karierę za granicą, i tak też było w moim przypadku. Jednak ze względu na różne systemy prawnicze, ucząc się całe życie prawa polskiego, ciężko jest zmienić kraj zamieszkania i tam pracować w swoim zawodzie. Oczywiście jest to możliwe – prawnicy wyjeżdżający za granicę poruszają się na przykład w obrębie prawa europejskiego.

 

WCh: Oprócz wyjazdów zagranicznych to praktyki zawodowe dostarczają studentom najwięcej doświadczenia. Czym dla Pana były odbyte praktyki?

PO: To doświadczenie zacząłem zdobywać już w liceum, wykonując w łódzkich kancelariach prace niewymagające wiedzy prawniczej, której jeszcze wtedy po prostu nie miałem. W czasie studiów i aplikacji praktykowałem w urzędach, sądach i organach państwowych, w największych kancelariach warszawskich, w Ministerstwie Sprawiedliwości a także w ramach działalności fundacji "Academia Iuris", której odział w Łodzi założyliśmy razem z kolegami na drugim roku studiów. Fundacja ta świadczy bezpłatne porady prawne osobom niezamożnym. Dzięki tym wszystkim doświadczeniom upewniłem się, że to właśnie zawód adwokata jest tym, który chcę w przyszłości wykonywać i w którym będę mógł najlepiej wykorzystywać swoje predyspozycje prawnicze.

 

WCh: Trud włożony w zdobywanie doświadczenia podczas studiów opłacił się – teraz jest Pan współałożycielem i Partnerem Kancelarii Prawnej CGO Legal. Już podczas samej wizyty u Państwa można odczuć, że jest to miejsce, które odniosło sukces. Jak Wam się to udało?

PO: Mieliśmy pomysł na siebie. Świadczymy regularną pomoc prawną w zakresie prawa gospodarczego, podatkowego i cywilnego, jednak szukając tego, czym moglibyśmy się wyróżnić, za swoją mocną stronę uznaliśmy znajomość języków obcych – angielskiego, niemieckiego i włoskiego. Poszukujący pomocy prawnej klienci zagraniczni, którzy na przykład otwierają w Polsce swoje filie, cenią sobie, że mogą porozumieć się z nami w swoim rodzimym języku. Polscy klienci otwierający spółki za granicą, także mogą liczyć na naszą pomoc w trakcie trwania całego tego procesu. To pewna specyfika, wartość dodana naszej kancelarii, która pozwala nam się wyróżnić.

 

WCh: Jak długo działacie na łódzkim rynku usług prawniczych?

PO: Już od kilku lat. Kancelarię założyliśmy jeszcze w czasie aplikacji, na co zgodę musiała wyrazić Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi. Od tego czasutale rozwijamy się, powiększając swoją powierzchnię biurową, zatrudniając nowych pracowników, a także zdobywając nowe uprawnienia czy stopnie naukowe.

 

WCh: Świadczeniem usług dla jakich klientów może się pochwalić Wasza kancelaria?

PO: Oczywiście nie mogę zdradzić szczegółowych danych klientów, których obsługujemy, ale przyznaję, że sam jestem mile zaskoczony faktem, że zgłaszają się do nas od czasu do czasu tak renomowane i duże przedsiębiorstwa, prowadzące działalność na całym świecie. W ostatnim czasie realizowaliśmy zlecenia m.in. dla japońskiej marki odzieży sportowej, a także wprowadzaliśmy na rynek artykuły spożywcze, które teraz możemy oglądać na półkach w sklepach i marketach. Ta przedsiębiorcza część prawa zawsze bardzo mnie interesowała i cieszę się mogąc wykonywać tę pracę i obserwować jej efekty.

 

WCh: Mimo, że prowadzi Pan własną działalność, nie może jej Pan reklamować, co wynika z kodeksu etyki adwokackiej. Jak zatem dotarliście do pierwszych klientów?

PO: Rzeczywiście, naszymi pierwszymi klientami były osoby, które znały nas osobiście. Z czasem, głównie za sprawą polecenia krąg polskich klientów się rozszerzał. Ograniczenia dotyczące reklamowania się faktycznie istnieją, i uważam, że ich idea jest słuszna, jednak nie wykluczają one obecności w Internecie. Nasi pierwsi zagraniczni klienci dotarli do nas dzięki stronie internetowej, którą stworzyliśmy w kilku językach. Magia Internetu zadziałała!

 

WCh: Mówi się, że jeżeli znajdziemy w życiu coś, co kochamy robić, to już nigdy więcej nie będziemy musieli pracować. Czy w tym kontekście myśli Pan, że już nigdy nie będzie musiał Pan pracować?

PO: Mam nadzieję, ale tylko w tym kontekście (śmiech)! Obecnie czerpię przyjemność z pracy, co wynika z tego, że lubię, to co robię i lubię ludzi, z którymi pracuję. Atmosfera w naszym zespole, nie tylko w gronie wspólników, lecz wydaje mi się, że także w gronie pracowników, jest bardzo dobra. A to jeden zczynników, bez których satysfakcja, pomimo osiągnięć na polu zawodowym, nie byłaby możliwa.