Gdyby studiowanie prawa nie sprawiałoby mi przyjemności i swego ...

Pasja jako odpowiedź na wszystko

Adam Labuhn, student prawa WSAiB w Gdyni, zdradza: Gdyby studiowanie prawa nie sprawiałoby mi przyjemności (czasami też stresu) i swego rodzaju jakiejś wewnętrznej satysfakcji, swoistej radości "ducha", to intensywny rozwój byłby niemożliwy […]. Rozmawiamy z nim między innymi o tym, dlaczego warto pielęgnować swoje pasje – zwłaszcza jeżeli mogą poprowadzić nas w drodze na szczyt.

 

Kiedy podjął Pan decyzję o tym, że chce studiować prawo?

Decyzję o studiowaniu prawa podjąłem na przełomie pierwszego i drugiego semestru roku szkolnego w pierwszej klasie liceum. Wtedy byłem uczniem, a dziś jestem dumnym absolwentem IX Liceum Ogólnokształcącego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Gdyni. Do mojego liceum mam ogromny sentyment i serdecznie polecam każdemu tę nietuzinkową szkołę.

 

Czy są jakieś szczególne predyspozycje, które powinni posiadać studenci prawa? Dlaczego wybrał Pan WSAiB w Gdyni?

 

Na pewno są takie, które studiowanie mogą ułatwić, ale nie są determinujące. Umiejętność analitycznego myślenia, szybkiego – ale sensownego – czytania ze zrozumieniem, zdolność wyszukiwania i wykorzystywania potrzebnych informacji, swoboda w pisaniu i wygłaszaniu publicznych wystąpień, łatwość przytaczania argumentacji. To tylko niektóre z nich.

 

Przede wszystkim Uczelnia Kwiatkowskiego (WSAiB Gdynia) oferuje studia o profilu praktycznym. Zajęcia przeprowadzają z nami – oprócz wybitnych teoretyków – znani praktycy prawa, czyli czynni sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcowie prawni, notariusze, urzędnicy itp. Również program studiów rozbudowany jest o aspekty typowo praktyczne, które nie są oferowane przez każdą uczelnie prawa, to m.in. przeprowadzanie inscenizacji rozpraw sądowych z zakresu prawa cywilnego, administracyjnego, czy karnego w uczelnianej sali rozpraw, udział w rozprawach sądowych, odbywających się w sądach cywilnych, administracyjnych i karnych, zajęcia w prosektorium, czy laboratorium kryminalistyki, przedmioty takie jak medycyna sądowa, mediacje, retoryka i erystyka dla prawników i wiele innych tworzących spójną całość programową, łączącą teorię z praktyką. Ponadto plan zajęć na studiach stacjonarnych jest tak ułożony, że umożliwia jednoczesne podjęcie pracy, bez konieczności pracowania wyłącznie w weekendy.

 

Został Pan przewodniczącym Parlamentu WSAiB. Jak zaczęła się Pana przygoda z pełnieniem tej funkcji?

 

Najpierw jako student pierwszego roku przyszedłem na spotkanie otwarte zorganizowane przez ówczesny samorząd studencki w semestrze letnim, a później pomagałem przy organizacji uczelnianego turnieju bowlingowego – tak zaczęła się ta wspaniała przygoda trwająca po dziś dzień.

 

Jest Pan również członkiem różnorodnych organów uczelni. Jak udaje się Panu łączyć te wszystkie aktywności? Mógłby Pan szerzej opowiedzieć o swojej działalności?

 

Myślę, że to kwestia stosunku do tego, co się robi. Szczypta dobrej organizacji czasu również się przydaje, ale często trzeba umieć radzić sobie – jak to w życiu bywa – z dynamiką sytuacji. Jestem typem "społecznika" i to już od dawna . Wszystko to robię z pozytywnym nastawieniem, nie traktuję tego jako marnowania czasu, czy przykrego obowiązku, a wręcz przeciwnie.

Dla mnie to rozwój i pożyteczne działanie na rzecz rówieśników i naszego uczelnianego środowiska studenckiego. W każdym z tych organów uczelni, np. w senacie, radzie wydziału, komisji stypendialnej, czy samorządzie studenckim, działamy na rzecz i w interesie studentów, staramy się rozwiązywać studenckie problemy lub wychodzić na przeciw studenckim potrzebom, organizować życie studenckie (np. wycieczki, wyjazdy, spotkania, wydarzenia, imprezy, turnieje) i wspierać studenckie pomysły na różnego rodzaju działania (np. w kołach naukowych), opiniujemy wewnętrzne akty prawa obowiązujące w uczelni i dotyczące studentów oraz programy studiów.

Co ważne wszędzie tam nie jestem sam. Wraz ze mną członkami organów uczelni są moje koleżanki i koledzy studenci, którym bardzo dziękuję za zaangażowanie i naszą codzienną współpracę.

 

Otrzymał Pan stypendium nie tylko Miasta Gdyni, lecz także Marszałka Województwa Pomorskiego. Jakich rad udzieliłby Pan studentom, którzy również chcieliby zadbać o tak intensywny rozwój intelektualny?

 

Pasja jest odpowiedzą prawie na każde pytanie. I to jest moja najważniejsza rada, by podążać w życiu za głosem "serca", który w tym przypadku będzie naszą pasją. A tak zupełnie poważnie – wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, warto w życiu robić to, co się kocha, czy lubi. Wtedy wszystko przychodzi trochę łatwiej. Łatwiej chociażby o nastawienie.

Gdy robi się coś z przyjemności, robi się to lepiej. Gdy robi się coś z wolnego wyboru, a nie z przymusu – najczęściej robi się to efektywniej. Gdyby studiowanie prawa nie sprawiałoby mi przyjemności (czasami też stresu) i swego rodzaju jakiejś wewnętrznej satysfakcji, swoistej radości "ducha", to intensywny rozwój byłby niemożliwy, a nawet jeśli, to przybrałby zupełnie inną (mniej uśmiechnięta) formę i byłby znacznie utrudniony.

Podążajmy za naszymi czasem "wrodzonymi umiejętnościami", za tym co lubimy, w czym czujemy się dobrze, co nas fascynuje, motywuje i sprawia nam radość, za tym w czym kiedyś... możemy być najlepsi. Warto marzyć i podążać za marzeniami, takich przykładów z różnych czasów – również z tych współczesnych - mamy wiele. A już na pewno warto próbować.

 

Czy jest jakaś gałąź prawa, która interesuje Pana szczególnie?

 

Moje zainteresowania skupiają się na gałęzi, która tak na prawdę dopiero się rodzi i w przyszłości się ustrukturyzuje i wyodrębni, jaką jest szeroko rozumiane prawo kosmiczne, a także w ujęciu prawa prywatnego wszelkie kwestie związane ze sztuczną inteligencją.

 

Przed jakimi wzywaniami stoi według Pana współczesne prawo?

 

W dobie nieustannego, intensywnego rozwoju nowoczesnych technologii, sztucznej inteligencji i podboju kosmosu, w mojej osobistej ocenie, prawo będzie musiało przejść przemiany najtrudniejsze, tzn. "mentalnościowe".

Odejście co najmniej w jakimś stopniu od utartych schematów, od wpajanego dotychczas sposobu myślenia o prawie, od instytucji często utrwalonych od tysięcy, czy setek lat, od "produkcji" niezliczonej ilości przepisów i tendencji regulowania wszystkiego co jest możliwe, od "uwielbienia" tworzenia norm prawnych w formie zapisu przepisu prawnego i wiele innych. Proszę zauważyć, że przestrzeń w której obecnie dzieją się największe i najdroższe światowe interesy, gdzie inwestuje się lub zarabia największe pieniądze, od kilkudziesięciu lat również z udziałem sektora prywatnego – czyli przestrzeń kosmiczna - jest przestrzenią o stosunkowo najmniejszej ilości uregulowań prawnych ją obejmujących.

Oczywiście to będzie się zmieniać, zdecydowanie prawo w kosmosie jest potrzebne, jednak oby wykonanie było lepsze niż na Ziemi.

 

Jak chciałby Pan poprowadzić swoją karierę zawodową w przyszłości?

 

W czasach ciągłych zmian sama praca zawodowa może się różnie układać i być zależna od wielu czynników... Na pewno chciałbym, aby prawo było jakąś ważną częścią tej kariery...